czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 2

*12/15/14, wtorek, godzina 12:00*

Wracałam wraz z Hamilltonem ze spotkania. Od wczoraj jestem w bardzo dobrym humorze. 
Siedziałam i wyglądałam przez okno. Moją chwilę spokoju przerwał mi nie kto inny niż Hamillton.
-Coś wielkiego się szykuje... Aczkolwiek nadanie imienia atomowej łodzi podwodnej. Przekazałem pałacowi, że pani się tym zajmie.- powiedział wchodząc do pomieszczenia.
-To przekaż pałacowi, że tego nie zrobię. Chciałabym trochę odpocząć, spędzić czas z rodziną.
-Ale...
-Nie ma żadnego 'ale'.
-W pani sytuacji łódź byłaby sensowna.- powiedział cicho.
-co masz na myśli Hamillton? Czy ty coś sugerujesz?
-Ja? Nie śmiałbym.
-Ale serio, łódź podwodna? Ja wolałabym pracować z ludźmi.
-Z ludźmi powiadasz... Nie chcę pani urazić, ale niektórzy mają sceptyczne nastawienie. A poza tym panienka jest taka młoda, a łódź to perspektywa na przyszłość.
-Chyba nie rozumiem...
-Pierwszy krok: nadanie inienia łodzi, krok dziesiąty przejecie tronu.
-Chciałabym. Ale Hamillton, łódź? Serio, ja wolę pomagać ludziom! Poza tym w kolejce przede mną jest jeszcze William i jego bachor.
-Jak już to bachor... Znaczy chciałem powiedzieć dziecko.- ożywił się.
-Dobra,nie ważne, skończmy  ten temat.

***

-Chłopcy! Proszę, uspokójcie się.- mówiła Stormie do synów, którzy postanowili rozegrać sobie rundkę football'u w hotelowym pokoju.
-Chwila! Zaraz kończymy!- krzyknął Ellington.
-Dawaj do mnie!- krzyknął Ross.- Już prawie jestem!
-Mam ją!- Riker zaczął biec w stronę kanapy.- Cztery metry, dwa metry... I Przyłożenie!
-O nie! Domagam się rewanżu!- oburzył się najmłodszy.
-No to dawaj!
-Rik, podaj! Przechwycę ją!- rzucił Rocky.
Gdy tylko przejął piłkę, pobiegł przed siebie. Niestety potknął się i wylądował na podłodze.
-Rocky!- krzyknęła Rydel.- Wszystko jest okay.- podbiegła do bruneta.
-Rocky! Przyjacielu! Żyjesz?!- panikował Ratliff.
-Tak, ale...- gdy próbował się podnieść, syknął z bólu.- trochę boli mnie ręka.
-Dzieci, mówiłam wam żebyście się uspokoili. Ile wy macie lat?- Stormie zmarszczyła brwi.- Pokaż.- skierowała do syna.
Jego ręka była cała czerwona i lekko spuchnięta.
-Jedziemy do lekarza.- postanowiła.
-Jadę z wami.- powiedział Riker.
-Ja też.- wtrącił Ross.
-Też chcę.- odezwała się Delly.
-Kochani, wszyscy nie zmieścimy się do auta. Poza tym ktoś musi tu zostać.- powiedziała dorosła pomagając wstać Rocky'emu.
-Ewentualnie ja mogę zostać...- odrzekł najstarszy z rodzeństwa.
-Ja jadę i koniec.- uparł się Ell.
-Ja też mogę zostać.- westchnęła Dells.
-Jeszcze jacyś chętni żeby zostać? Nie? W takim razie jedzie oczywiście Rocky i Ellington, ja i...
-Ja prowadzę!- Ross chwycił szybko kurtkę, kluczyki i wybiegł z pokoju.

*około godziny później*

-Tak jak myślałem. Pan Lynch ma zwichnięty nadgarstek.- stwierdził lekarz patrząc na zdjęcie rentgenowskie. 
-Ale będę mógł dalej grać?- zapytał brunet masując opatrzoną już rękę.
-Tak, oczywiście...- kontynuował lekarz.
-Jest!
-Ale nie teraz.
-C-co?- podniósł się gwałtownie.
-Ma pan uszkodzony nadgarstek. Nie chcemy, żeby było jeszcze gorzej, prawda?
-Ale my jesteśmy w trasie!- krzyknął.- Niby jak zespół ma kontynuować trasę bez gitarzysty?!
-Rocky, spokojnie.- powiedziała Stormie.
-Jak mam być spokojny?! Wszystkie koncerty są zabukowane, wszystko jest gotowe, a my tak nagle przerwiemy w samym środku?!- wykrzyknął- Kiedy mogę z powrotem grać?
-Za jakieś dwa, trzy...
-Dni?
-Tygodnie.
-Co?!- pisnęli równocześnie Rocky i Ell.
Ross siedział w kącie na krześle i nic nie mówił.
-Ja już nic nie mogę zrobić.- odezwał się lekarz.- A teraz, przepraszam, ale muszę już iść. Pacjenci czekają.
Rocky bez słowa wybiegł na korytarz. Ross pobiegł za nim.
-R-Rocky, poczekaj.- zatrzymał brata.
-Co?!- odparł z wyrzutem.
-Przepraszam cię.
-Ty? Niby za co?
-To ja zaproponowałem football. Gdyby nie ja, nic by ci się nie stało.
-Przecież to nie przez ciebie, nie obwiniaj się, Młody. Poza tym, zawsze graliśmy w domu i nigdy nic się nie stało. - uniósł delikatnie kąciki ust.
-Może skoczę po mamę i Ellingtona, i pójdziemy się czegoś napić?
-Spoko.


***

Po chwili Hamilton znów się odezwał:
-Wasza Wysokość, dzwonili przed chwilą z Royal Brompton Hospital.
-Tak. Stan pani dziadka się... Pogorszył.- westchnął.
-Jak to 'pogorszył'?- zmarszczyłam brwi.
-Potrzebują Panienki w szpitalu.
-Ale, że teraz?
-Tak, natychmiast.
-Pemberly!- krzyknęłam do kierowcy limuzyny.- Jedź do szpitala. Szybko!
-Już się robi.- mężczyzna gwałtownie zakręcił i ruszyliśmy do szpitala.

*kwadrans później*

Wbiegłam pospiesznie to szpitala. Biegłam prosto korytarzem mijając tłumy ludzi. Nidy nie lubiłam szpitali. Te białe kolory ścian, ludzie w tych beznadziejnych strojach. Eh, niedobrze mi.
Wbiegłam szybko po schodach na drugie piętro.
-Przepraszam, gdzie jest odział intensywnej terapii?- zapytałam pielęgniarkę o kruczoczarnych włosach.
-Trzecie piętro, drugie drzwi po lewej.- uśmiechnęła się.
-Aha.- powiedziałam i pobiegłam we wskazane miejsce.
Jest! Odział intensywnej terapii, sala 307.
Chciałam wejść, ale drogę zastawił mi dr. zero kultury.
Rany.
-Witam, doktor Harris.- przedstawił się.- Miło panią widzieć.
No pewnie, że miło.
-Witam, co z moim dziadkiem?- zapytałam.
-Miał krwotok, ale to zdarza się przy operacjach takiego typu.
-Czyli jeszcze nie może wrócić do domu?
-Niestety nie. Jego stan jest poważny. Pani dziadek na pewno z tego wyjdzie. Mogę zapewnić, że jest pod najlepszą opieką.
Człowieku nie mydl mi oczu.
-A wezwana została Pani, ponieważ potrzebujemy zgody na kolejną operację.- kontynuował.
-Dlaczego ja? Miał pan do wyboru 1/2 mojej rodziny i padło na mnie.- skrzyżowałam ręce na piersi.
-Jest Pani wpisana...
-Czyli?
-Może Pani decydować o losach pacjenta.
-Dobra, no to operujcie.
-Oczywiście. To ja panią żegnam.
-Chwila, chwila, mogę do niego wejść?- spytałam.
-Jego stan jest poważny.- powtórzył.- Teraz skoro mamy zgodę przygotujemy pacjenta do operacji.
-Dobrze.
Wyszłam z sali na korytarz...
-God, damn it!- oparłam się parapet okna szpitalnego.
-Nie ładnie jest słyszeć z ust księżniczki takie słowa...- usłyszałam za plecami.
-Rocky!- uśmiechnęłam się.- Co ci się stało w rękę.
-Mały wypadek...- zasłonił opatrunek.- A ty co tu robisz?
-Byłam u dziadka, ale nie wpuścili mnie...
-Przykro mi.
-Mi też. By the way, będziesz grał z uszkodzoną ręką?- skinęłam w stronę bandaży.
-Niestety mam zakaz dotykania gitary.
-Do kiedy zostajecie w Londynie?
-Będziemy tu jeszcze przez jakieś dwa, trzy tygodnie, aż wydobrzeję.
-To może wpadniesz dzisiaj do mnie na kolacje?- zaproponowałam.
-Chętnie!
-Potem wyślę ci adres.
-Okay.
-Rocky!- podbiegł do niego jakiś blondyn.- Hej.- uśmiechnął się.- To już rozumiem dlaczego cię tak długo nie było.- zmierzył mnie od góry do dołu.
-Cześć.- zachichotałam i zatrzepotałam rzęsami.
-Wracamy już do domu.- powiedział.- A tak w ogóle, jestem Ross.
-A ja Cat, miło mi.
-Cat? Jak kot?
-Zawsze wszyscy to mówią...- westchnęłam.- Nie jak kot tylko jak, Catherine.
-Fajnie. Co robisz w szpitalu?
-Ja...
-No nic, my musimy już lecieć.- uciął mi Rocky.- Do zobaczenia!
-Pa!- pomachałam im.
-Do zobaczenia.- powtórzył Ross i puścił mi oczko.

~~~
Hi! 💋. :*
Jest rozdział.
Poprawię go jak będę miała mój sprzęt z powrotem. -.-
Dzisiaj taki rossdział na ludzie, nic specjalnego się nie dzieje.
Wasze blogi staram się czytać, komentować w miarę możliwości. Na komentarze już zaraz odpowiadam.
Z mojej strony to chyba tyle...
A! Przed R3 zmieni się wygląd bloga.
To w sumie chyba wszystko...
C ya soon!




21 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza!!!(zaraz skomentuje)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już przeczytałam rozdział i mogę na spokojnie skomentować... Cat się tak nagle zmienia przy Rockym... Ktoś się zakooochał!!!! Niby rozdział długi, a tak szybko się czyta.. Ciekawe co powie Stormie na to, że jej syn idzie na kolację do królewskiej rodziny. Ktoś się też spodobał Rossowi!
      Czekam na next!

      Usuń
    2. Dziękuję za kom:*
      Ta kolacja to wielka niewiadoma (dla mnie):>
      Ross... To będzie hmm... Ciekawe?
      Ale na chwilę obecną na pierwszym planie jest Rocky.^^

      Usuń
  2. Świetny!
    Cat jaka urocza przy Rockym!
    -I teraz nie wiem czy Rossowi podoba się Cat, albo czy Cat podoba się Ross czy Rocky, może żaden?
    Nie mam pojęcia...
    Czekam na next ;)
    ~Suza

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekhem,ekhem :)
    Nadchodzę, Rocky ty niezdaro! xD Ross-PODRYWACZ xD
    Nie umiem się doczekac tej kolacji ^^ Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
    Zapraszam do mnie! Jutro rozdział 31 :)

    http://r5-story-love.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział - ŚWIETNY!!
    Poproszę next :*
    PS dla wszystkich, którzy czytają tego bloga: autorka napisała 3 rozdział, ale nie chce go udostępnić bo mam zepsuty laptop. Nie chciała mi dać przeczytać :/ Szkoda...
    Sory Iggy <3
    Ross Ross Ross <33333

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówiłam to już Dark, powiem i Tobie:
    Hańba Ci za opuszczenie tego bloga! Jednakże wybaczam albowiem rossdział jest zacny.
    Jasna cholera! Za dużo Krzyżaków. Już się ogarniam, będę pisać normalnie.

    ROCKY! Roooockyyy!! Rooooooockuś!!! Rockunio mój ukochany.
    .
    .
    .
    Ty debilu! Co cię napadło, żeby w football grać?! Nigdy więcej! Słyszysz?! Nigdy! Zakaz do końca życia! Twoja ręka już nigdy nie ma prawa dotknąć piłki!
    Opieprzenie za ryzykownie życia - jest.

    Dziadek, żyj! Jeszcze nie umieraj! W sumie nie wiem, dla....
    Łejt e moment... coś mi świta...
    Umieraj, umieraj! Kociak się wtedy zasmuci i bóg se... (może nie będę publiczne pisać czego xD) ją pocieszy! Taaaak! Yaaaay!

    Wiem, miałam pisać normalnie, ale nie pykło xD
    Rocky, ja cię, słońce, proszę, nie odwal niczego u Kociaka na kolacji. Wierzę, że potrafisz się godnie zachowywać. Ale pewnie i tak cię nerwy zjedzą. Good luck!

    Kurde, Iggy, ty mi taki zarąbisty komentarz napisałaś. Ja takiego nie potrafię :/
    Pst! Pozbądź się Rossa. Ja wyczuwam, że on stanie pomiędzy Rocky'm a księżniczką. Ross, won do domu!
    To by chyna było na tyle. Mam nadzieję, że napisałam wszystko.
    Bywaj, Księżniczko!
    xoxo
    ~Liv~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komenarz.<3
      Zaniedbałam, zaniedbałam.:/
      Ten wątek z dziadkiem to takie... Hmmm... Zapchanie dziury. :D
      Jakoś tak sobie udumałam. XD
      Ja? Ja nie umiem pisać komentarzy. Zawsze uwielbiam czytać twoje.<3 <3
      Ross? Do Rossa mam pewny plan... Ale to jeszcze nie teraz. (:
      xo

      Usuń
  6. Rocky!!!!!!
    ;-;
    :'(
    co ja mam napisać?
    rozpaczam przez Rocky'ego!
    o ten niech umiera!
    lubię to :3
    czekam na to, co będzie się działo podczas kolacji :3
    nie ma to jak trójkąciki xD
    pozdrawiam <5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'O ten niech umiera! Lubię to :3' fajnie to zabrzmiało po wypowiedzeniu na głos. XD
      Dziękuję za kom<3 <3
      I jak już mówiłam, sama do końca nie wiem co z tą kolacją.:>

      Usuń
  7. Rozdział świetny 😍😍😍
    Btw shippuję ich
    Sorry że się tak nie rozpisywałam, ale pisanie komentarzy na tym telefonie to ciężką robota jak cholera
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Durny blogger buziek nie dodał ;_______; eh jak żyć ?
      ~ Layla

      Usuń
    2. Zawsze jak chce dodać jakieś emoji to blogger nie wyświetla, eg.:
      🐺⭐️😶😨🔫✈️💬
      Katastrofa;-;
      Dziękuję za kom, znam ból tzw blogger na telu:/
      Pozdrawiam<3 💕

      Usuń
  8. Rozdział troszeczke krótki.
    Pozdrawiam :)
    Emily ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuu.. Rocky jest zazdrosny! I czy mi się wydaje, czy Rossowi spodobała się Cat?
    Ogólnie strasznie mi się podoba temat tego bloga. Ari jako Cat jest, że tak powiem z wyższych sfer, jest damą i musi trzymać się pewnych zasad. Serio, zarąbisty pomysł ;*
    Czytać blogi z pomysłami to czysta przyjemność!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Faktycznie Cat spodobała się Rossowi.. ^^
      Bardzo dziękuję za kom, to naprawdę bardzo miłe.
      Aż serducho rośnie.:* (:

      Usuń
  10. Jestem na tym blogu pierwszy raz i muszę przyznać, że strasznie mi się tutaj spodobało! Sama nie wiem jak mogłam nie trafić tu wcześniej. Widzę, że masz już sporo fanów i wiernych czytelników, ja także od teraz każdym z nich jestem!
    Podoba mi się to, że masz tutaj wszystko uporządkowane. Na pierwszy rzut oka wydajesz się być bardzo uporządkowaną dziewczyną. W dodatku dobrze czyta się twoje opowiadanie. Masz bardzo fajny, wyrobiony styl pisania, który sprawia, że ma się ochotę zostać tu na dłużej!
    Sama fabuła bardzo przyciąga! Trafiłam na nią w Spisie Fanfiction i muszę przyznać, że naprawdę mnie zaciekawiła...
    Pozdrawiam cieplutko! ♥
    ~OdTerazWiernaCzytelniczka/Roxanna/Unrealizable
    http://please-rose.blogspot.com/
    P.S Obiecuję, od następnych rozdziałów będę wyrażać się bardziej na temat rozdziałów! :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic